Lubiątka i nielubiątka kosmetyczne
Hej!
Dzisiaj trochę inny post, bo taki bardziej zbiorczy na temat produktów, które miałam możliwość testować przez dłuższy czas. Z tego co pamiętam to od kwietnia, więc mogę co nieco opowiedzieć o nich. Niestety niektóre z nich mi się nie sprawdziły, a niektóre były całkiem dobre. Czy podobają wam się również takie zbiorcze podsumowania?
Pamiętajcie, że to co nie sprawdziło się na mnie nie oznacza, że może być tak samo w waszym przypadku. Każdy ma inny rodzaj cery, skóry. Różne składniki na każdego inaczej działają. :)
Myślę, że tutaj tylko tak w skrócie napiszę, że jestem bardzo zadowolona ze stosowania tego serum. Do mojej cery przetłuszczającej się i skłonnej do trądziku. Zdecydowanie zmiany są o wiele bardziej wyciszone, pojawia się mniej niedoskonałości, a dodatkowo wydzielanie sebum zmniejszyło się. No i fajnie również działa na moje zmarszczki mimiczne zwłaszcza na czole. Także tutaj u mnie jest to strzał w dziesiątkę. Nie mogę się doczekać aby przejść na wyższe stężenie. Tutaj zdecydowanie moje lubiątko! ♥
Jeżeli chcecie wiedzieć coś więcej to odsyłam was do wcześniejszego posta: Serum z retinolem 0,25% od Nacomi Next Level
Gdy skończyła mi się paletka z bronzerami od Make Up Revolution postanowiłam wypróbować coś innego, a że też wcześniej nie miałam żadnych kosmetyków od Vollare zdecydowałam się wybrać ten bronzer. Tutaj skusiło mnie najbardziej fajnie wyglądające kolorystycznie opakowanie. Ogólnie ma bardzo przyjemny kolor, ładnie wygląda na buzi. Nawet całkiem dobrze mi się z nim pracuje jeżeli chodzi o wblendowanie go - co prawda zajmuje mi to trochę dłużej niż zazwyczaj, ale daje radę. Jedynie co mnie smuci to to, że nie jest jakoś bardzo trwały mam wrażenie, że po kilku godzinach totalnie znika mi z twarzy. Jednak tutaj będzie tak pół na pół lubiątka, bo z jednej strony bardzo fajnie się sprawdza oprócz tego, że bardzo szybko znika z mojej twarzy. Być może jest to wina mojej mieszanej cery.
Przyznam, że bardzo rzadko kupuję tusze z tego typu szczoteczką. Nie wiem dlaczego w sumie go wybrałam, chyba znów mnie skusiło opakowanie - świeci się to biorę. Ale ogólnie powiem wam, że jestem całkiem zadowolona z tego tuszu. Nie zauważyłam co prawda jakiegoś fenomenalnego wydłużenia jakie mam przy innych szczoteczkach, ale rzeczywiście rzęsy są lekko pogrubione, intensywnie czarne i co najważniejsze nie osypuje się! Co do sklejania i tworzenia się grudek to u mnie czasami one powstają - nie wiem czy u was w przypadku tego tuszu jest tak samo, ale u mnie niestety tak. Jednak nie wygląda to brzydko! Można bez problemu taką małą grudkę zdjąć lub przeczesać szczoteczką i rzęsy wyglądają świetnie. Co ciekawe tusz ten zawiera naturalny wosk carnauba, który ma za zadanie pobudzać rzęsy do wzrostu i zapobiega wypadaniu i łamaniu się. Jest bardzo delikatny i nie powoduje żadnych podrażnień więc tutaj również plus! Poniżej możecie zobaczyć jak wygląda na oczach. Także lubiątko na pewno!
Kochani nie uwierzycie jaka byłam szczęśliwa, że zakupiłam to cudo na promocji. Gdy otworzyłam zrobiłam szybki swatch koloru okazało się, że pierwszy raz trafiłam z podkładem, który idealnie pasuje do mojej cery. Ale niestety szybko okazało się, że jednak nie jest to produkt dla mnie. Pomimo strzału w dziesiątkę jeżeli chodzi o kolor to sam podkład nie był dla mnie aż tak świetny. Co prawda konsystencja rzeczywiście jest płynna i taka lekka, ale strasznie trudno mi się go nakładało, zaznaczał suche skórki (których myślałam, że nie mam, bo przy używaniu innych podkładów nigdy nie miałam takiego problemu) dodatkowo niestety nie za ładnie wygląda na nosie, pory są bardzo widoczne. Na pewno nie nadaje się pod maseczkę, bo wyciera się z buzi. Ogólnie jest to podkład, który moim zdaniem ma minimalne/średnie krycie. U mnie mógł się prawdopodobnie nie sprawdzić ze względu na moją mieszaną cerę. No więc w tym przypadku jedyny plus za kolor, który super wtapia się w odcień mojej skóry. Samo opakowanie jest bardzo małe, więc jak za cenę na promocji to opłacało się kupić aby przetestować. Po pewnym czasie nie mogłam wydobyć produktu pipetą.. ogólnie jakoś tak nawet nie chciał wyjść jak nim potrząsałam (a na pewno był szczelnie zamknięty) więc nie wiem czy się skończył czy coś się innego dziwnego z nim stało? Tutaj również trafia do nielubiątek kosmetycznych.
Odkąd poznałam kredki w pisaku do brwi to już średnio mam ochotę poznawać inne formy malowania brwi. U mnie jest taki problem z brwiami, że są one bardzo jasne i rzadkie - dlatego u mnie zdecydowanie własnie najlepiej sprawdzają się kredki, aby nadać im odpowiedni kształt. Wcześniej używałam pomad, ale po pewnym czasie stawały się dla mnie męczące. Przy pisaku robi mi się dużo łatwiej, odpowiednio zmieniam nacisk i z jednej strony jestem w stanie zrobić ciemniejszą kreskę, a z drugiej jaśniejszą. W tym przypadku bardzo lubię tą kredkę do brwi od Wibo. Ona dodatkowo ma jeszcze po drugiej stronie taki grzebyk, który u mnie zupełnie nie ma zastosowania. Z oby dwóch stron jest kredka, po jednej cieńsza bardziej precyzyjna, a z drugiej strony grubsza. Używam ją właśnie do późniejszego uzupełnienia przodów i tutaj sprawdza się idealnie. Lubiątko na 100%.
Smart Flawless Primer od Nam Cosmetics
Przyznam, że ogólnie bardzo rzadko stosowałam różne bazy pod makijaż. Tutaj zdecydowałam się ją kupić ze względu na to, że przedłuża trwałość makijażu, szybko się wchłania, pozostawia skórę gładką i zapewnia aksamitne wykończenie. Tak jak w sumie jak jest solo wygląda jakby było wszystko w porządku, tak jak później nakładam podkład to totalnie żaden z których używałam do makijażu nie chciał współgrać z tą bazą. Może w takim przypadku powinnam zakupić również podkład od Nam i wyglądałoby to zupełnie inaczej? Trudno jest mi nawet opisać to ale przy nakładaniu podkładu tego co zwykle on tak jakby jeździł po mojej buzi i trudniej się rozprowadzał, dodatkowo bardzo były odznaczone pory. Mam wrażenie, że niestety nie bardzo przedłużał trwałość makijażu, raczej była taka sama jakbym nie używała żadnego dodatkowego kosmetyku. Może jeszcze go wypróbuję rzeczywiście z podkładem od Nam i dam wam znać już w poście bezpośrednio o tej bazie. Jak na razie to niestety nie trafi do lubiątek. :(
Rzęski od Wibo x Stysio
Zdecydowałam się na te rzęsy ze względu na widoczny efekt "postrzępienia" i przyznam się wam, że się nie zawiodłam. Na moich oczach prezentują się na prawdę ślicznie. Nie wiem dlaczego nie mam zdjęcia w tych rzęsach, ale mogę wam je polecić. Są bardzo giętkie więc idealnie możemy je dopasować do kształtu naszych oczu i co najważniejsze w ogóle ich nie czułam na oczach. Bardzo podoba mi się efekt jaki uzyskałam nimi więc na pewno do nich wrócę. Totalne lubiątko!
Czy mieliście okazję wypróbować któryś z tych produktów? Jak się wam sprawdziły?
Nie znam żadnego z tych produktów.
ReplyDeleteJa nie lubię sztucznych rzęs, ale wiem, że efekt może być superowy.
ReplyDeleteHello!! a really good and interesting post, thanks for sharing.
ReplyDeleteBlessings!!
Nie znam, ale nazwa "lubiątka" super :D
ReplyDeleteGracias por la recomendación se ve genial
ReplyDeleteDużo rzeczy sama sobie robię z kosmetyków, jednak wolę na początek też sobie coś przetestować, żeby przetestować, a po kosmetyki gotowe już sięgam wtedy jak nie mam możliwości ich zrobić.
ReplyDeleteTusze od Eveline są najlepsze!
ReplyDeleteWitam serdecznie ♡
ReplyDeleteJa niestety nie miałam okazji wypróbować opisanych produktów, ale uwielbiam takie zestawienia zbiorcze z opisem co jest fajne a co nie :) To inspirujące :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Nie miałam żadnego z tych kosmetyków, myślę, że to serum z Nacomi byłoby idealne dla mnie ;)
ReplyDeleteNie miałam jeszcze żadnego z tych produktów :)
ReplyDeleteSerum od Nacomi bardzo chętnie bym wypróbowała :) mascara też mi się podoba :)
ReplyDeleteCiekawi mnie pisak do brwi. Sama używałam kredki, pomady, żelu...
ReplyDeleteLubię tusze Eveline ale tego jeszcze nie próbowałam . Dość spora szczoteczka
ReplyDeleteCiekawa jestem tego serum Nacomi :)
ReplyDelete