Hej! ♥ 

Mistrzynią w makijażu nie jestem, ale czasem warto poświęcić uwagę na odpowiednie przygotowanie twarzy przed nałożeniem kosmetyków. Ostatnio kupiłam bazę, która niestety totalnie mi się nie sprawdziła, ale o niej w innym poście. Dzisiaj chcę wam przedstawić dwie bazy od AA Wings of Colors. Jak często używacie tego typu produkty? Ja osobiście tylko wtedy gdy robię mocniejszy makijaż ale tutaj może was zaskoczę zdarza mi się jej użyć również wtedy gdy jedyne co znajduje się na mojej twarzy to SPF i puder. 

Przyznam, że jak dostałam się do testów z Wizaż.pl to bardzo się ucieszyłam zwłaszcza dlatego, że poprzedni produkt, który zakupiłam totalnie mi się nie sprawdził więc bardzo chciał poznać coś nowego i sprawdzić czy będzie współgrać z moją cerą. Myślę, że zacznę od opisania tego jaką dokładnie mam cerę - trądzikowa, z rozszerzonymi porami (ale dużo mniejszymi niż kiedyś!) i wyświecająca się w strefie T. Dlaczego opisuję swoją cerę? Ze względu właśnie na to, że jakiś produkt może się u mnie sprawdzać, a u was nie. Może ze względu na typ cery albo waszej urody. Więc ja osobiście zawsze dobieram pielęgnację i kolorówkę z myślą o tym jakby moja cera zareagowała.  Od teraz będę taką informację zamieszczała w każdym poście kosmetycznym. Będzie na pewno niektórym z was nowym osobom łatwiej zdecydować się czy jest to produkt, który chcielibyście kupić czy też nie. 

AA WING OF COLOR - MATT BALANCE PRIMER

 

Zacznijmy od bazy wygładzająco-matującej - jak dla mnie to must have. Idealny na blizny potrądzikowe, rozszerzone pory i na wyświecającą się twarz w strefie T. Tutaj produkt nawet reguluje sebum i powiem wam, że rzeczywiście tak musi być. Bo jak zazwyczaj moja twarz już pod koniec dnia była bardzo wyświecająca się tak tutaj dosłownie minimalnie gdzieniegdzie się świeciła. Żałuję, że nie zwróciłam uwagi wcześniej na tą bazę, bo jest jak dla mnie idealna. Jedynie co trochę mi w niej nie odpowiada (nie wiem czy w innych bazach jest podobnie, bo ja osobiście bardzo rzadko kiedyś używałam tego typu produktów) to tutaj po nałożeniu skóra wydaje się być jak lustro, po którym można gładko sunąć. Po nałożeniu fluidu, pudru itd. nadal jest tak samo i czasami mam wrażenie, że właśnie moja skóra jest nieźle tłusta jakby właśnie zaczęła się bardzo wyświecać. Ale to tylko na szczęście takie wrażenie. Muszę również wam powiedzieć, że rzeczywiście tutaj makijaż utrzymuje się dłużej niż gdy robię go solo. Co ciekawe zawiera ona ekstrakt z bambusa i białej herbaty dzięki czemu baza nie tylko matowi skórę i reguluje wydzielanie sebum ale również łagodzi, pielęgnuje i chroni skórę. I temat dla mnie najważniejszy to to, że nie zauważyłam aby blokowała mi pory przez co żadne nowe niespodzianki nie pojawiały się na buzi. Można ją nawet nałożyć solo bez żadnego makijażu, ale tak przyznam szczerze jeszcze jej nie testowałam. 


AA WING OF COLOR - NATURAL GLOW GOLDEN PRIMER 


A tutaj mamy bazę rozświetlając-nawilżającą - która ma za zadanie poprawić kolory naszej cery i przywrócić jej promienność. Zawiera ekstrakt z żurawiny i witaminę C. Baza ma kolor taki podchodzący trochę pod róż, trochę dla mnie pod pomarańcz i zawiera niewielkie drobinki, które widać tutaj tak jak na zdjęciu, ale po nałożeniu na twarzy nie są dla mnie jakoś bardzo widoczne. Jednakże widać lekkie rozświetlenie twarzy - myślę, że raczej chyba nikt nie chciał świecić się jak Edward ze Zmierzchu w słońcu - więc ten efekt jest delikatny ale na prawdę ślicznie to wygląda. I tutaj muszę powiedzieć, że tak widać to tylko przy stosowaniu produktu solo. Niestety po nałożeniu makijażu nie widać już tych drobinek. Więc tak na prawdę na taki ogromny plus zasługuje tutaj za to, że fajnie nawilża buzię i tutaj w odróżnieniu od wcześniejszej bazy tak jakby nakładamy ją na buzię ale nie czujemy, że coś mamy. Zupełnie się ona nie lepi i oczywiście zwiększa trwałość makijażu jak wcześniejsze baza, ale mam wrażenie, że chyba trochę krócej niż tamta. Jednakże tutaj myślę, że ten efekt fajnie wyglądałby na opalonej buzi bez żadnego makijażu. Chociaż przyznam szczerze, że gdy pogorszył mi się stan cery to raczej nie za bardzo podobał mi się efekt, więc tutaj raczej przy cerze bez żadnych niedoskonałości sprawdziłby się najlepiej. 

Poniżej na zdjęciach starałam się wam pokazać właśnie jak dokładnie te drobinki wyglądają. Mam nadzieję, że coś widać. ;) 



Bardzo podobają mi się opakowania obydwóch produktów ze względu na to, że są higieniczne i łatwo z nich wydobyć pożądaną ilość. Ciekawe jak to będzie z końcówką ale myślę, że chyba da radę wykończyć je do końca. Produktu jest 30 ml więc mam wrażenie, że starczy mi na baaaardzo długo. 

Czy kupiłabym te produkty? 

Jeżeli chodzi o bazę matująco-wygładzająca to zdecydowanie tak, totalnie mój faworyt. Ale jeżeli chodzi o rozświetlająco-nawilżająco to mam wrażenie, że przy mojej niedoskonałej cerze rzadko bym go używała więc tutaj bym się nie zdecydowała. 

Używaliście baz pod makijaż od AA Wings of Color?
Jak wasze wrażenia?
A może macie jakieś swoje ulubione bazy bez których się nie rozstajecie? 

INSTAGRAM | FACEBOOK

3 comments:

  1. Również mam cerę trądzikową, więc chętnie wypróbuję ten duecik.

    ReplyDelete
  2. Raczej nie używam baz do makijażu. Najlepszą bazą dla mnie jest dobry krem nawilżający. Cieszę się jednak, że choć jedna się u Ciebie sprawdziła :)

    ReplyDelete
  3. Rzadko kiedy sięgam po bazy pod makijaż. Mam kilka, więc nowych nie potrzebuję :)

    ReplyDelete

Dziękuję Ci, że skomentowałeś i zaobserwowałeś mojego bloga. Dzięki Tobie mam motywację do dalszego pisania postów. Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.